Bez większego echa przeszedł w s24 historyczny tekst Janusza Wojciechowskiego. Europoseł PiS ogłosił, że przekonały go argumenty Jarosława Flisa! Teraz sądzi, że wyborów do sejmików nie sfałszowano - "sfałszowały się same". Po czym przedstawia pomysły, jak tego uniknąć w przyszłości. Przede wszystkim trzeba w każdej komisji umieścić obserwatora PKW - sędziego, prokuratora, radcę prawnego, adwokata lub notariusza, co zmniejszy "śmiałość do kombinowania" w komisjach. Mężowie zaufania? O nich ani słowa. Widocznie w ich obecności "kombinować" miło.
Jak nadać status "obserwatora PKW"? Drogą egzaminu? A może starczy świadectwo moralności danego środowiska? Prokuratura i sądy to organy państwa, ale czy można prawnie "umocować" w wyborach NRA, KIRP i KRN? Pewnie można. Grozi jednak skarga konstytucyjna, gdyż z sobie tylko znanych przyczyn europoseł nie chce do kontroli wyborów dopuścić komorników.
Tak czy siak - gigantyczna operacja. Gdy honorarium szczodre, kandydatów sporo. Dziś mamy w Polsce ok. 10 tys. sędziów, 13 500 prokuratorów, 26 tys. radców prawnych, 10 500 adwokatów, po 2 tys. notariuszy i komorników. 64 tysiące ludzi. Gdyby co trzeci kiwnął palcem, da się obsadzić... prawie wszystkie stanowiska "kontrolerskich". Bez zbędnych weryfikacji czy egzaminów.
Albowiem, o czym pan europoseł nie wspomina i najpewniej nie ma nawet takiej świadomości - komisji obwodowych w wyborach lokalnych jest ponad 25 tysięcy.