Kancelaria prezydenta zdaje się sądzić, że będzie to kadencja nieustannych zamieszek pod pałacem: zamierza ubezpieczyć szyby pałacowe na 50 tys. zł. Przetarg ogłosiła przedwczoraj.
Nie wiem, czy szyby ubezpieczał poprzednik. Sprawdzić nie umiem, bo nie potrafię znaleźć archiwum BIPu kancelarii, a wysyłając maila mogę liczyć na odpowiedź w październiku. Pal diabli. Ten przetarg to niezły kąsek, bo kancelaria chce ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej (suma gwarancyjna - milion zł), oraz obok już wspomnianych szyb: nieruchomości wraz z zabytkową zawartością, warte 358 mln zł, od ognia i wszelkich zdarzeń losowych; sprzęt elektroniczny przenośny, wart 2.1 mln, od "wszystkich ryzyk". Oferta na te elementy musi być łączna. Osobno można składać oferty ubezpieczenia 100 samochodów wartych 3.4 mln (OC, AC, NW kierowcy i pasażerów, Zielona Karta, assistance).
Przez siedem tygodni prezydentury Bronisława Komorowskiego ogłoszone zostały też m.in. przetargi na porządkowanie terenu w różnych obiektach należących do kancelarii, na system nawigacji dla lądowiska śmigłowców, na całodobowy, elektroniczny monitoring mediów itp. itd. Cóż, to musi kosztować. I czemu ja się tak dziwiłem w poprzednim poście?
Spacer po zaułkach prezydenckiej strony sprawił też, że zmieniłem nieco pogląd w sprawie kosztów odznaczeń. Przejrzałem dane z 2009 i 2010. Do łba mi nie przyszło, że prezydent przyznaje około... 100 000 odznaczeń rocznie! Sto tysięcy! Przygniatającą większość stanowią medale "Za Długoletnie Pożycie Małżeńskie" i "Za Długoletnią Służbę". 5 mln zł w tegorocznym budżecie nabiera innego nieco wymiaru, skoro wypada jakieś 50 zł na jedno odznaczenie... Czy mogę jednakowoż zapytać, po co ten cyrk?