Salonowa większość wydaje się popierać uwięzienie Romana Polańskiego, a na pewno sprzeciwia się próbom jego rozgrzeszania. Pod jednym tylko wątkiem większości mogę się podpisać: nie widzę sensu w angażowaniu się MSZ w apele o łaskę do Obamy czy Schwarzeneggera.
Cień podobieństwa do Stokłosy ** Stabilne prawo o KRS ;)
Zwyczajnie i po ludzku nie jestem pewien, czy można dziś nazwać pedofilem człowieka, który ciężkie głupstwo popełnił ponad 30 lat temu. Zwyczajnie i po ludzku nie widzę sensu w zamykaniu i sądzeniu 76-letniego człowieka, gdy jego ofiara publicznie mu wybaczyła i apelowała o umorzenie sprawy.
Czy Polańskiego rozgrzeszam? Nie, domagam się tylko zachowania proporcji. Czy go bronię? Poniekąd tak. On już poniósł - i wciąż ponosi - karę publicznego potępienia. Na miejscu amerykańskich sędziów wyznaczyłbym bardzo wysoką kaucję, pozwolił mu odpowiadać z wolnej stopy - i wydał wyrok w zawieszeniu. Na miejscu szwajcarskich - uznał, że choć w USA przedawnienia nie ma, to w Szwajcarii - jak sądzę - jest, co pozwala odmówić ekstradycji.
Piszę tych parę słów nie z pozycji wielbiciela twórczości Romana Polańskiego. Po prostu nim nie jestem. Nie sądzę też, bym miał inaczej traktować innego 76-latka z podobną przeszłością, gdyby nie miał na koncie licznych wybitnych podobno filmów oraz nagród wszelakich festiwali.