Mam dość. Przed chwilą znów wyleciał uncle (dawniej legionista). Natężenie banowania komentatorów w ostatnich tygodniach przekracza wszelkie granice. Wylatują ludzie, którzy miewają na koncie nawet po kilka tysięcy komentarzy!
Nie chcę wznawiać kłótni, czy, kogo i za co banować, bo to zwykle paraliżuje s24. Przyjmuję - nie bez odrobiny złości - że to domena właściciela i adminów, na których przelewa on swe prawa. Ale domagam się rozmowy o tym, jak to robić.
Od zarania dziejów s24 do dziś - bloger, gdy wylatuje, to z całym dorobkiem. To nie do przyjęcia. Niech straci prawo logowania się, niech zniknie to, za co wyleciał - ale nie wszystko!! Bo to na milę cuchnie Orwellem.
Może też uda się w końcu zrobić coś, co jest oczywiste i niezbędne, od trzech lat obiecywane - bez efektu. Mianowicie skrypt, który w miejsce cenzorskiej ingerencji adminów wstawi informację, czyj komentarz, z jakiej godziny, kiedy i przez kogo został wycięty. Stan obecny też cuchnie Orwellem.
Pod wieloma moimi postami zniknęło ostatnio po kilkadziesiąt komentarzy. To, co zostało, w dużej mierze przypomina dyskusję z duchami / obrazem / nogą od stołu / niepotrzebne skreślić. Informuję, że mam tego po dziurki.
Zapytacie, o co ten hałas? Powiecie, że np. legionista często ludzi obrażał? To prawda. Mnie też. Dlatego nie wszczynam już dyskusji o samym zjawisku banowania, o prawie adminów do ingerowania w blogi. Ale wycięcie całego dorobku legionisty oznacza, że zniknęło m.in. jego arcydramatyczne, osobiste i rozdzierające wspomnienie z Grudnia 1981 i tego, co działo się potem.
Wiem, to byl automat, a nie intencja. I co z tego? Efektem jest akt cenzorski na czymś o wielkiej wartości historycznej. Diabli wzięli wspomnienia, o które długo musiałem legionistę prosić i których pewnie drugi raz nie napisze. Niech Ci za to, Igorze Janke, podziękuje IPN, Karta, i cała polska historiografia.