Stało się, musiałem pójść do sklepu po to i owo. Jedno małe to i owo, więc nie do tesco, lecz osiedlowego sklepu vis-à-vis. Przy okazji zapragnąłem coli. Hupkoli tam nie ma, tesco-coli tym bardziej, zmuszony więc byłem nabyć przereklamowany produkt "markowy". Otworzyłem lodówkę, chwyciłem butelkę i niemal się sparzyłem. - Przed chwilą wkładałam, proszę sięgnąć głębiej - rzekła sprzedawczyni.
Pół lodówki wypakowałem. Tak jak w domu, gdy przywożę duże zakupy. Bezsens tak oczywisty, że aż dziw, iż nikt dotąd nie wpadł na to, co się aż narzuca: lodówki muszą być FIFO, a nie LIFO! Niniejszym zastrzegam prawa do idei FIFOlodówki. Pierwszej osobie, która przedstawi realny projekt techniczny przyściennej lodówki FIFO, oferuję wspólny patent i prawo do połowy zysków.
NIE WIESZ, O CO CHODZI? NIE SZKODZI. NAPISZ, CO MYŚLISZ O WZGLĘDNOŚCI NEWSÓW, LUB O WINDORESORCIE, ALBO O KOTACH BEZ JASNEJ STAŁKI.