Fakty są raczej proste: z przesłuchania Wojciecha Jasińskiego nie wynika nic, co wskazywałoby na istnienie afery hazardowej w rządzie PiSu. Ówczesny minister skarbu spokojnie tłumaczy, że zgłosił projekt obniżenia podatku od wideoloterii, by Totalizator Sportowy miał pieniądze na sfinansowanie budowy Narodowego Centrum Sportu. Na późniejszym etapie pomysł upadł, bo minister sportu wolał finansowanie tej budowy wprost z budżetu.
W powyższym akapicie jedno słowo jest nieprawdziwe. Słowo "spokojnie". Jasiński zeznaje fatalnie. Bez przerwy się jąka, gubi wątek, zawiesza głos, zastanawia się, a nawet w drobnych szczegółach zmienia zdanie. Gdybym był domorosłym psychologiem, jakich nie brak w s24, zakrzyknąłbym, że Jasiński "nieudolnie próbuje coś ukryć".
Tę refleksję dedykuję wszystkim, którzy sokolim wzrokiem widzą, że ten się "spocił", temu "trzęsły się ręce", ten znów był "z wysiłku cały czerwony" - i wyciągają z tego daleko idące wnioski.
Komentarze